Recenzje filmów oglądanych w ramach planu pracy Młodzieżowego Dyskusyjnego Klubu Filmowego "Iluzjon" w roku szkolnym 2010/2011
Recenzja filmu „Nienormalni”
„Nienormalni” w reżyserii Jacka Bławuta to film dokumentalny, który powstał w 1990 roku. W rolach głównych wystąpili: Tomasz Gniatkowski (Tomek), Mariusz Zawadzki (Mariusz), Janusz Machaj (Gucio), Leszek Ploch (nauczyciel muzyki). Film został zrealizowany w ośrodku dla osób z upośledzeniem umysłowym w Kozicach Dolnych.
Film ukazuje życie dzieci, które potrzebują specjalnej opieki, troski i zainteresowania. Możemy zobaczyć ich codzienne życie, zajęcia , w których biorą udział, ich zmagania z losem. Najważniejsze, że reżyser traktuje te osoby poważnie i z szacunkiem, pokazuje, jak wiele trudności muszą pokonać, aby w miarę normalnie żyć. Reżyser wykonał mnóstwo pracy, niełatwo pracuje się z takimi dziećmi, trzeba zupełnie inaczej do nich podchodzić, rozmawiać i tłumaczyć im wszystko. To ciężka praca ukazana w najdrobniejszych szczegółach. Kiedy Leszek chciał nauczyć dzieci gry na instrumentach, musiał dużo zrozumieć, bo potrzebowały one uśmiechu, miłego słowa, a nie nagany. Każdy ruch musiał być przemyślany, to jak praca nad sklejaniem samolociku: wszystko musi być przemyślane, bo inaczej trudno będzie coś naprawić. Stworzenie takiego filmu przynosi wiele satysfakcji, a widzowie mogą wynieść z niego nowy punkt widzenia na dzieci, które potrzebują pomocy. Być może widzowie staną się bardziej wrażliwi na los ludzi niepełnosprawnych. Jak się zakończy ta historia, co będzie z nimi dalej? To pytania, które zadajemy sobie po obejrzeniu tego dokumentu. Tak jakbyśmy się stawali częścią świata tych ludzi. Utożsamiamy się z nimi i próbujemy dołożyć własną cegiełkę, by oni byli szczęśliwi, by zagościł uśmiech na ich twarzy…
Cała historia jest wzruszająca i niesamowita. Ogląda się ten film z dużym zaciekawieniem. Porusza ważne problemy. Zdarza się, że ludzie upośledzeni umysłowo nie są akceptowani, często są wyśmiewani. Nie zastanawiamy się, jak trudny los ich spotkał. Ten film dla niektórych osób to taka pauza, skupienie się i długie rozmyślanie. Szkoda, bo nie powstaje dużo takich filmów dokumentalnych. A przecież życie takich ludzi to także część naszego życia.
Żaneta Kozłowska, kl. I A
Recenzja filmu „Wino truskawkowe”
Film „Wino truskawkowe” w reżyserii Dariusza Jabłońskiego został nakręcony w 2007 roku przez polskich i słowackich aktorów. Powstał on na podstawie „Opowieści galicyjskich” Andrzeja Stasiuka. W rolach głównych wystapili: Jiří Macháček, Zuzana Fialová, Jerzy Radziwiłowicz, Maciej Stuhr, Marek Litewka.
Dramat opowiada o realiach prowincji XX wieku. Pokazuje śmierć, zbrodnię, miłość, skomplikowane i trudne sprawy, które dają dużo do myślenia. Andrzej przeniósł się ze stolicy do małej mieściny, prowincji bez perspektyw i przyszłości, by móc odnaleźć spokój i równowagę. Pełne zabawnych sytuacji historyjki ubarwiły i ociepliły to miasteczko. Mężczyźni nie pracują, ich zajęcie to picie wina i snucie się bez sensu. Na niczym im nie zależy, życie się toczy, a oni niczego nie chcą zmieniać. Niestety nasz bohater nie mógł rozwijać się w pracy. Spotkało go wiele tragicznych wydarzeń: doszło do zabójstwa, w myślach powracała jego zmarła córka, przeżył zawód miłosny. Widz mógł utożsamiać się z niektórymi sytuacjami i bohaterami. Rekwizyt wina truskawkowego jest nieodłącznym elementem dramatu, który nadaje filmowi specyficznego klimatu.
Muzyka Lorenca wzbudza w nas wiele emocji. Dosłownie przechodziły mnie dreszcze! Twórcy starali się odnaleźć klimat czasów PRL-owskich i przenieś nas w inne czasy. Sceneria była cudowna - ciche i urokliwe górskie miejsce, na granicy polsko-słowackiej. Reżyser zaskakuje nas przedstawieniem takiej rzeczywistości. Z początku chce ze spokojem przybliżyć nam tę historię, skłonić nas do pewnych refleksji, następnie Pan Jabłoński nadaje tempa fabule, wydarzenia są zaskakujące i nie można oderwać wzroku od ekranu. Ciągle rosną emocje i dramaturgia wydarzeń.
Film oczarował mnie, pokazał ciekawą historię, prawdziwe, trudne życie, z elementami humoru i ciepła. Jak już wspomniałam, zapierająca dech w piersiach muzyka zasługuje na duże brawa. Ciepło odebrałam aktorkę Lubicę, która była taka zmysłowa i lekka. Zawróciła w głowie Andrzejowi, była bardzo tajemnicza, jej przeszłość była niejasna, a wszystko kończy się tragicznie. „Wino truskawkowe” to świetny film, który w dość prosty, a zarazem skomplikowany sposób skłania do refleksji i pozostawia w nas niezapomniane wspomnienia.
Żaneta Kozłowska, I A
Recenzja filmu „Jeszcze nie wieczór”
„Jeszcze nie wieczór” w reżyserii Jacka Bławuta to dramat obyczajowy, który powstał w 2008 roku. W filmie mogliśmy zobaczyć świetnych aktorów, m. in. Jana Nowickiego jako Jerzego („Wielki Szu”), Beatę Tyszkiewicz - Różę, Romana Kłosowskiego w roli „Nostradamusa”, Danutę Szaflarską jako Barbarę, również Irenę Kwiatkowską i Ninę Andrycz występujące w roli samych siebie. Nie sposób wymienić wszystkich wspaniałych aktorów grających w tym filmie. Zdjęciami zajął się Wojciech Staroń, a scenografią Jacek Turewicz.
Film opowiada o miłości i przemijaniu. W tej historii odnajdujemy sens symboliczny. Gwiazdy estrady marzą o zagraniu jeszcze jednej roli, być może ostatniej w swoim życiu. Pensjonariusze Domu Aktora Weterana w Skolimowie prowadzą spokojne życie, każdy dzień jest podobny do siebie. Wszystko się zmienia, gdy nagle pojawia się Jerzy - „Wielki Szu” - niespokojny, bardzo żywotny aktor, który jest zmęczony ciągłymi imprezami i romansami. Jerzy spotyka tam swoich dawnych znajomych ze sceny. Przewraca ich życie do góry nogami, ponadto pije i romansuje z młodą kucharką. Bławut pokazuje nam również tę drugą, ustabilizowaną stronę Domu Aktora Weterana. Bardzo podobała mi się swoboda aktorów, gdy kamera spokojnie podążała za nimi. Widzieliśmy ich spacery po parku, wpatrywanie się w niebo, nieustanną opiekę nad schorowanych małżonkiem. Reżyser bardzo szanuje i podziwia wszystkich aktorów. Za namową Jerzego pensjonariusze chcą wystawić „Fausta” W. Goethego. Współpraca reżysera z aktorami w podeszłym wieku jest czasami bardzo trudna. Ich ekscentryczność i ułomności spowodowane podeszłym wiekiem wprowadzają jednak do filmu elementy humorystyczne. „Wielki Szu” robi wszystko, by udało im się wystawić sztukę. Pojawia się również młoda kucharka i raper, którzy pomagają w przedsięwzięciu. Warto dodać, że Jerzemu dotrzymuje kroku czarny, tajemniczy pudel. Reżyser nie wprowadza żadnych fantastycznych scen, nie odrywa nas od rzeczywistości, jednak historia zawiera wiele wzruszających scen. Film posiada głęboki sens, skłania do refleksji. Widzowie po wyjściu z kina na pewno szybko o nim nie zapomną.
Cała historia jest bardzo prawdziwa, ale niespotykana w polskiej kinematografii. Film Bławuta przedstawia w sposób delikatny problem starości oraz blaski i cienie bycia wielkim aktorem. Zachęcam do obejrzenia tego filmu. Reżyser miał doskonały pomysł, a aktorzy nadali niesamowity charakter temu filmowi.
Żaneta Kozłowska, I
Recenzja filmu „Fala”
Film „Fala” w reżyserii Dennisa Gansela został nakręcony w Niemczech w 2008 roku. W rolach głównych wystąpili: Jürgen Vogel jako Rainer Wenger, Frederick Lau jako Tim, Max Riemelt - Marco, Jennifer Ulrich - Karo, Christiane Paul - Anke Wenger, Elyas M’Barek jako Sinan. Film oparty jest na autentycznych wydarzeniach.
W niemieckim liceum organizowane są dodatkowe zajęcia. Liberalny nauczyciel ma poprowadzić przez tydzień lekcje na temat autokracji. Na początku uczniowie muszą zdefiniować ten termin. Nauczyciel Rainer wpada na pomysł przeprowadzenia eksperymentu, by licealiści mogli bardziej zrozumieć tematykę projektu. Na zajęciach wprowadza dyscyplinę: uczniowie muszę uzyskać pozwolenie na udzielenie odpowiedzi, następnie wstać i głośno, konkretnie odpowiedzieć na pytanie. Na początku wszyscy się dziwią, dlaczego każe im mówić do siebie „Pan” i zmusza ich do przestrzegania pewnych zasad. Rainer był nauczycielem, który do tej pory niekonwencjonalnie zachowywał się w stosunku do uczniów, dawał im dużo swobody, wszyscy zwracali się do niego po imieniu. Był lubiany przez licealistów, natomiast inni nauczyciele nie darzyli go sympatią. Kolejnym punktem zmian było rozsadzenie uczniów, którzy ścierali się ze sobą w dyskusjach, aby stworzyć silną, zwartą grupę i pozbyć się jakichkolwiek konfliktów. Rainer wprowadził jednakowy strój - białe koszule, by zniwelować różnice społeczne. Uczniowie byli zachwyceni takim pomysłem, stworzyli wspólnotę zwaną „Falą”, opracowali logo, stronę internetową. Jednak całe przedsięwzięcie zaczyna wymykać się im spod kontroli. Niektórzy szybko to zauważają i zaczynają podważać istotę wspólnoty. Jeśli ktoś ma inne zdanie, zostaje wykluczony z grupy. „Fala” wzrasta w siłę a podobieństwa do faszyzmu stają się oczywiste. W grupie najważniejsze jest dobro wspólne, a nie osobiste. Przyjaciele spierają się ze sobą, konflikt niszy grupę, rozpada się małżeństwo Rainera. Marco zwraca się z prośbą o rozwiązanie wspólnoty. Na ostatnim spotkaniu widać, jak wielka i nieobliczalna stała się „Fala”. Znak wykonywany przy przywitaniu, jednakowe białe koszule, chłód, surowość i poczucie siły – to wszystko jednoczyło grupę, ale stwarzało jednocześnie zagrożenie. Rainer wzywa wszystkich członków „Fali” i informuje ich, że postanowił zakończyć projekt. Jednak jeden z uczniów nie rozumie decyzji nauczyciela, nie wyobraża sobie życia bez „Fali”, wyciąga pistolet rani jednego z uczniów i ostatecznie popełnia samobójstwo. Wydaje mi się, że nauczyciel miał dobry pomysł na zorganizowanie takich zajęć, ale nie przewidział, że może dojść do tak niebezpiecznej sytuacji. Dramat, który wydarzył się w szkole, na pewno zjednoczył wszystkich i dał wiele do myślenia.
Zachęcam do obejrzenia tego filmu, ponieważ pokazuje nam zaskakującą sytuacją, która może wydarzyć się we współczesnej szkole. Bardzo spodobał mi się ten film, gdyż trzyma w napięciu do ostatnich chwil. Akcja rozwija się bardzo szybko i widz może nawet zagubić się w tej historii. Zapewne nikt z nas nie pomyślałby, że niewinny, szkolny projekt może doprowadzić do samobójstwa ucznia. Film przestrzega przed eksperymentowaniem, które może wymknąć się spod kontroli, a także pokazuje, że historia lubi się powtarzać. Bardzo dobry pomysł na film dla młodych widzów. Na uwagę zasługują również świetny montaż i muzyka.
Żaneta Kozłowska, I A